s. M. Wioletta Ostrowska CSL

Długo czekali na upragnione dziecko. Wraz z tym wielkim darem od Pana Boga w życiu Basi i Michała Paradowskich pojawiła się  bolesna próba. Był nią  nowotwór złośliwy.

Byli szczęśliwym małżeństwem ? od 2000 roku. Cierpieli jednak z powodu braku dzieci. Zapisali się nawet na kurs adopcyjny. Wcześniej pojechali do Rzymu, by tam, przy grobie papieża bł. Jana XXIII, prosić o dar potomstwa. I stało się! Pięć lat po ślubie poczęło się ich upragnione dziecko ? syn.

Radość połączona z ofiarą

Michał się śmieje, że Mateusz jest rzymianinem, bo ?przywieźli? go właśnie z Rzymu?  To była wielka radość dla wszystkich, gdy w grudniu podzielili się  tą cudowną wiadomością z rodziną i znajomymi. ?Mateuszku mój, (?) to była najszczęśliwsza chwila w życiu. Świadomość, że mam Cię pod sercem?? ? napisała Basia w pierwszym liście do swego synka.

Niestety, wkrótce radość została przyćmiona, przybrała inne barwy? Nie zmniejszyła się  jednak miłość Basi i Michała do dziecka, na które tak długo czekali. Przeciwnie ? spotęgowała się jeszcze. W czwartym miesiącu ciąży Basia nagle źle się poczuła. Trafiła do szpitala, gdzie została poddana szczegółowym badaniom. Diagnoza brzmiała: ziarnica złośliwa, czyli rak węzłów chłonnych. A do tego nieustępliwe stanowisko lekarza: ?Możemy leczyć tylko matkę?, powtarzane mimo ich próśb o ratowanie dziecka.

Na podjęcie decyzji małżonkowie mieli dwa dni. Wspierani przez modlitwę wielu przyjaciół, znajomych i nieznajomych ? poproszonych o udział w tej modlitewnej sztafecie ? znaleźli panią doktor, która podjęła się leczenia Basi z dzieckiem. ?Kochany Mateuszku, jak ja się o Ciebie wtedy bałam?? ? napisała Basia o tamtych trudnych dniach. Zawierzenie małżonków okazało się błogosławione w skutkach. 28 czerwca 2005 r. cieszyli się z narodzin zdrowego Mateuszka.

Miłość ponad wszystko

Basia, nieustannie poddawana leczeniu, dzielnie znosiła wszystkie cierpienia i przeciwności. Mimo braku sił  ? jak wspomina jej matka ? chciała wszystko sama robić przy dziecku. Wbrew chorobie starała się żyć normalnie, miała z Michałem plany na przyszłość. Dużo się modliła ? odmawiała różaniec nawet wtedy, gdy miała w gardle rurki od respiratora. ?Otwarta na Boga, dała się poprowadzić? ? tak wspomina swoją przyjaciółkę Tonia Jękot. Michał mówi, że Basia zawsze chciała iść do przodu? I rzeczywiście szybko biegła do mety. Do wypełnienia ofiary miłości przygotowywali się wspólnie. Bez narzekania i rozczulania się nad sobą każdego dnia walczyli z chorobą? Aż do uroczystości świętych Apostołów Piotra i Pawła ? 29 czerwca 2007 r. Był to dzień po drugich urodzinach Mateuszka. Dwa dni po śmierci żony Michał napisał pierwszy list do swojego syna: ?Miłość nigdy nie umiera, nie zniszczy jej czas, odległość ani nawet śmierć??.

Postawa godna naśladowania

Historia wzruszająca, skłaniająca do refleksji. Godną podziwu była wielka, bezinteresowna miłość, wypływająca z żywej wiary małżonków. Basi ? która mimo strasznych cierpień fizycznych troskliwie opiekowała się  upragnionym synkiem; pisała do niego listy, bo wiedziała, że kiedy jej już nie będzie, one pozostaną; tłumaczyła mężowi, jak ma wychowywać ich dziecko, prosiła, by często chodził z nim do kościoła, by uczył je żywego i częstego kontaktu z Panem Bogiem; snuła plany na przyszłość. I Michała ? który każdego dnia choroby żony był przy niej, wspierał ją ? świadomy, że nowotwór może nie ustąpić, trwał przepełniony wiarą i nadzieją oraz otwarty na wolę Bożą. To wspaniałe świadectwo odnalezienia sensu życia w miłości aż do końca możemy zobaczyć w filmie dokumentalnym Macieja Bodasińskiego i Leszka Dokowicza pt. Basia (w internecie na stronie: www.filmobasi.pl, także na naszej: www.rozaniec.eu) . Został on całkowicie sfinansowany przez internautów. Muzykę do filmu napisał Michał Lorenc. Serdecznie polecamy!

Tekst pochodzi miesięcznika Różaniec

Zachęcamy także do odwiedzania strony internetowej pisma www.rozaniec.eu.

O „Różaniec” pytaj w sklepach sieci EMPiK,
księgarniach religijnych i parafialnych.

Prenumeratę miesięcznika możesz zamówić
w Wydawnictwie Sióstr Loretanek: Warszawa, ul. Żeligowskiego 16/20
tel. (22) 673 58 39, e- mail: prenumerata@loretanki.pl
www.loretanki.pl