Szczęść Boże! Mam na imię Adam. Zacznę od tego, kim kiedyś byłem i co kiedyś robiłem. Od kiedy tylko pamiętam mojemu życiu towarzyszyły papierosy, alkohol, a później narkotyki. A co się wiąże z tym więzienie, które było konsekwencją tego, ze potrzebowałem non stop pieniędzy na narkotyki. Tak było przez prawie 20 lat. Ale cały czas była przy mnie moja matka i wierzę, że dzięki niej była przy mnie matka Jezusa, bo ona jak nikt inny wie, co to jest cierpienie.

Moje życie w uzależnieniu trwało bardzo długo, ale modlitwy mojej mamy i wstawiennictwo Matki Bożej przyniosły nieoczekiwany skutek. Pewnego dnia zostałem pobity i nieprzytomny z krwiakiem mózgu trafiłem do szpitala. Gdy już nie było dla mnie szans lekarz zaproponował mojej mamie, aby przyprowadziła księdza z ostatnim namaszczeniem, a cała rodzina przyszła się pożegnać. Ale nie umarłem, Pan Bóg miał co do mnie inne plany. Wierzę, że wtedy Bóg mnie wyzwolił z wszelkich nałogów.

Po operacji trafiłem na salę, na której był pan, który słuchał modlitw w Radiu Maryja. Na początku myślałem, że zwariuję. Ale nie miałem wyjścia. Chcąc nie chcąc zacząłem wsłuchiwać się w słowa modlitw. Gdy wróciłem do domu, sam zacząłem słuchać Radia Maryja.

Po dwóch miesiącach leżenia w domu nagle wstałem z łóżka i zacząłem powoli uczyć się chodzić. Myślałem, że to wszystko moja zasługa. Zacząłem znów pić piwo, palić papierosy.

Kumpel, którego spotkałem na grupie AN u ojców Paulinów we Wrocławiu. przyprowadził mnie na msze katolickiej wspólnoty Hallelujah. Nie ma przypadków. Zacząłem poznawać ludzi ze wspólnoty i mimo, że mój kolega zaczął brać narkotyki, ja krok po kroku zbliżałem się do Boga.

Gdy przyjechałem pierwszy raz w życiu w maju 2004 roku na Jasną Górę, byłem wolny od prawie wszystkich nałogów, paliłem jeszcze tylko papierosy. Jednak po wyjściu z kaplicy Cudownego Obrazu uwolniłem się i od tego uzależnienia.

Wiem, ze teraz muszę dawać też coś od siebie. Pierwszym krokiem była Jasnogórska Rodzina Różańcowa. Po śmierci papieża Jana Pawła II znalazłem ulotkę z wezwaniem do podjęcia duchowej adopcji dziecka poczętego. Było to podczas Apelu Jasnogórskiego we wrocławskiej Katedrze, gdzie modliłem się przed pogrzebem Ojca Świętego. Dzień po uroczystościach pogrzebowych przyjąłem sakrament bierzmowania. Wtedy też postanowiłem podjąć duchową adopcję dziecka poczętego. Wierzę, że dzięki temu zobowiązaniu spotkało mnie wiele łask. Poznałem dziewczynę, o której wcześniej nawet nie mogłem marzyć. Z tego wszystkiego zapomniałem, że modlitwę za poczęte dziecko odmawia się przez 9 miesięcy, ja odmawiam ją w dalszym ciągu. Jest to już moje drugie zobowiązanie.

Dzięki modlitwie duchowej adopcji klękam i odmawiam różaniec nawet wtedy, gdy bardzo mi się nie chce. Czuję się odpowiedzialny za to dziecko. Na początku to, ze będę musiał odmawiać różaniec każdego dnia przerażało mnie. Teraz wiem, ze to ogromna łaska.

Adam